Akwarela i rysunek towarzyszą mi od 1993 roku. Wtedy to po raz pierwszy kupiłem sobie zestaw 24 kolorów farb Białe Noce. Ta technika jest bardzo trudna szczególnie kiedy jeden mały element burzy prawie wszystko. Choć znalazłem swoją ścieżkę to jednak pewna rzecz nie daje mi spokoju.
Pierwsza akwarela – pierwsza porażka
Farby kupiłem wtedy kiedy podpatrzyłem jak profesor Ludomir Słupeczański zainspirował mnie swoimi pracami. Ponieważ akurat zbliżały się święta to poprosiłem rodziców żeby zasponsorowali mi cały zestaw.
Od tej pory akwarela i rysunek towarzyszyły mi przez kolejne 30 lat.
Kiedy dostałem już swój zestaw postanowiłem namalować swoją pierwszą pracę. Byłem wtedy kandydatem na architekturę więc wybór padł na zamek nad jeziorem. Byłem zadowolony z siebie.
Po korekcie już ni tak bardzo.
Wtedy faktycznie nauczyłem się żeby nie stosować kolory prosto z kostki. Bo mur był u mnie czerwony a drzewa wściekle zielone.
Druga akwarela – druga porażka
W czerwcu 1994 roku dostałem się na architekturę i to z bardzo wysoką notą. Byłem 8 na 565 kandydatów. Dostałem się na Architekturę na Politechnikę Warszawską.
Jeżeli potrzebowałbyś kursu na architekturę to bezwzględnie najlepszy jest ten:
https://domin.pl/kurs-na-architekture/
Szczęśliwy i pełen zapału wybrałem się z grupą znajomych na plener do Kazimierza Dolnego.
Pamiętam jak leżeliśmy wycieńczeni upałem na polu namiotowym. Powietrze wibrowało a w trawach śpiewały świerszcze.
Po krótkim odpoczynku poszedłem nad Wisłę malować pejzaż po drugiej stronie. Po skończeniu popatrzyłem na to i akwarela wylądowała w koszu. Płynęła z tego kolejna nauka:
Malowanie odległych pejzaży na dalekich planach i na formacie A4 to nie jest dobry pomysł
Teraz już wiem – dla początkującego lepszy jest format A3 i większe, bo jego ręka jest jeszcze jak imadło. Nie ma takiej lekkości i pamięci mięśniowej jakie mają doświadczeni akwareliści.
W konfrontacji akwarela i rysunek wygrał rysunek. Malowanie porzuciłem na dobry rok. Szkoda że w tamtym czasie nie było takich kursów akwareli jak ten:
Nie popełniałbym tyle błędów. Dobrze jest mieć mentora, podręczniki i kursy akwareli – wtedy postępy są dużo szybsze.
Kolejne podejście do akwareli – plener w Toruniu
Trzecia nauka jak wypłynęła z moich samotnych zmagań z tą technika malarską nie dotyczy samego malowania a bardziej optymalizacji procesu.
W 1995 roku wybrałem się na plener do Torunia. jednego dnia wstaliśmy skoro świt czyli o 13:00. Bo po powrocie z klubu o 5:00 trzeba było swoje odespać … a może jeszcze dodam, że między 5:00 a 6:00 graliśmy w piłkę 😉
90% osób była jeszcze po mocnym spożyciu.
Na temat wybrałem sobie kamienicę na starówce. Siedzieliśmy w cieniu na krawężniku. Ponieważ nie znaliśmy topografii terenu to nikt z nas nie wiedział, że cień za godzinę i trochę się skończy.
Znów doszło do konfrontacji – akwarela i rysunek. Najpierw zrobiłem szkic Art Penem B – którego używam do dziś. A potem, będąc już w pełnym słońcu akwarelę.
Kolejna akwarela skończyła się porażką. W meczu gdzie występuje akwarela i rysunek było 0:3 na korzyść rysunku.
95% facetów tak ma
Na chwilę wrócę do 7 klasy szkoły podstawowej. Wtedy mieliśmy badania ogólne przed wyborem szkoły średniej. Jednym z nich był test kolorów o taki jak ten:
Znudzona pielęgniara otworzyła mi tę książeczkę gdzieś w środku i spytała:
– Co pan widzi?
– Widzę dużo małych kółeczek, które układają się w duże koło – odpowiedziałem dumny z siebie.
– Ale jaką liczbę Pan widzi?
– Ale że numer strony?
– Nie liczbę jaka układa się w środku – wrzasnęła.
– Żadnej nie widzę.
I tu wyszła cała prawda o mężczyznach – my nie widzimy dobrze kolorów. Przyznam się, że podłamało mnie to trochę. I trzymało przez wiele lat. Taką tajemnicę skrywa większość facetów. Na szczęście sprawa nie jest przegrana.
Każdy jest artystą! Wszystko jest sztuką.
Kiedy byłem wspomnianym kandydatem na architekturę i kiedy doszło do pierwszej wojny akwareli i rysunku również zacząłem interesować się historią sztuki. Kiedy doszedłem do końca XX wieku poznałem wiele prądów i myśli awangardy tego wieku. Między innymi Beuys powiedział to co jest śródtytułem do tego akapitu.
Jeżeli jesteś facetem tak jak ja to nie martw się tym że słabo widzisz kolory. Tak zbudowane jest nasze oko. Kobiety mają czasami kilkukrotnie lepsze widzenie barw pośrednich. Absurd dziejów polega na tym, że 90% historii malarstwa to historia mężczyzny. A my powinniśmy być … kucharzami. Bo my za to dużo lepiej rozpoznajemy smaki.
Co nam pozostaje? Malować – tylko stosować stonowaną gamę barwną. Nie szalejmy z kolorami 🙂